Jedną z moich ulubionych gier karcianych od bardzo dawna jest "Na chwałę Rzymu", autorstwa Carla Chudyka. Najbardziej podoba mi się w niej możliwość zagrywania kart na różne sposoby. Dlatego też, gdy usłyszałem, że w jego najnowszej grze "Mottainai" karty mogą być wykorzystywane w ten sposób, a na dodatek sporo graczy nazywa ją duchowym spadkobiercą "Na chwałę Rzymu", postanowiłem postarać się o dołączenie tego tytułu do mojej kolekcji. Tutaj spotkały mnie dwie niespodzianki, dobra i zła. Gra okazała się bardzo tania (10-15$), ale jak na złość prawie kompletnie niedostępna w polskich sklepach. Na szczęście udało mi się nawiązać współpracę z wydawcą, Asmadi Games, dzięki czemu miałem możliwość porządnego ogrania tego tytułu i dziś przyszła pora na opublikowanie moich przemyśleń na jego temat.
Zacznijmy zatem od tematu gry. Nie jest on zbyt typowy, bowiem wcielimy się w niej akolitę, szkolącego się w buddyjskiej świątyni oraz tworzącego dzieła sztuki, wystawiane następnie na sprzedaż dla turystów. Brzmi dość ciekawie, chociaż zgoła odmiennie od tego co robiliśmy w "Na chwałę Rzymu". W orientalny klimat wczujemy się dzięki pięknym, a jednocześnie dość prostym grafikom, które zdobią karty. Warto zaznaczyć, że w talii nie znajdziemy dwóch takich samych kart, chyba że weźmiemy pod uwagę również drugą talię dołączoną do wersji deluxe, przeznaczonej do rozgrywki dla 4-5 osób. Za oprawę artystyczną odpowiada Alanna Cervenak i muszę przyznać, że wykonała kawał dobrej roboty (oczywiście jeśli nie przeszkadza wam prostota). Trzeba również pochwalić jakość wydania. Karty robią wrażenie bardzo wytrzymałych, podobnie zresztą jak planszetki gracza, których w przeciwieństwie do tych z "Na chwałę Rzymu", raczej nie będę musiał laminować. Oprócz samych kart i planszetek, otrzymujemy jeszcze instrukcję i ładną pocztówkę. Całość znajduje się w niewielkim i zgrabnym pudełku, które zmieści się zarówno na półce jak i w plecaku/torebce.
Przyszła więc pora na kilka zdań dotyczących reguł. Na starcie zaznaczę, że wbrew pozorom jakie sprawia małe pudełko, nie jest to wcale gra prosta. Mamy tu to przyswojenia trochę zasad, a na dodatek komfortowo poczujemy się dopiero gdy nabierzemy doświadczenia i poznamy wszystkie karty. Ale może lepiej zacznę od początku. Instrukcja jest napisana poprawnie. Mogłaby być trochę dokładniejsza, ale biorąc pod uwagę złożoność, to i tak nie jest źle. Gdy już ją przyswoimy i wytłumaczymy zasady współgraczom, rozdajemy każdemu po pięć kart. Teraz w ustalonym początku będziemy wyznaczać sobie zadania (podobne do ról znanych z "Na chwałę Rzymu"), a następnie je wykonywać. Oprócz tych wybranych przez nas, będziemy również wykonywać zadania wybrane przez przeciwników. Zadania dzielą się na 5 typów:
- urzędnik - pozwala przenosić karty z warsztatu do sprzedaży
- mnich - za jego pomocą przenosimy karty z "podłogi" do pomocników
- krawiec - pozwala na odrzucenie kart oraz dobranie do 5
- garncarz - przenosimy kartę z "podłogi" do warsztatu
- kowal - pozwala na stworzenie przedmiotu, korzystając z materiałów dostępnych na ręce
Zamiast
tych akcji możemy również modlić się, co pozwala nam na dobranie
jednej karty lub tworzyć przedmioty za pomocą kart z warsztatu.
Karty poza byciem zadaniami/rolami, mogą stać się również
materiałami, pomocnikami i przede wszystkim przedmiotami, które
będziemy budować. Ukończone przedmioty zapewnią nam rozmaite
bonusy np. dodatkowe akcje lub punkty na koniec gry. Co ciekawe, mimo
dość sporej ilości zasad i możliwości, koniec gry następuje
stosunkowo szybko i jest wywoływany na dwa możliwe sposoby: skończą
się karty do dobierania (zaznaczam, że nigdy mi się to nie
przytrafilo) lub któryś z graczy wybuduje pięć przedmiotów w
strefie galerii lub sklepu z prezentami. Cała rozgrywka trwa 15-30
minut.
Przyznaje,
że pierwszy raz spotykam się z grą, o czasie rozgrywki
przybliżonej fillerom, posiadającą taką głębie i mnogość
możliwości. Możemy skupiać się na jak najszybszym wybudowaniu
pięciu tanich przedmiotów lub skupić się na tych droższych
lepiej współgrających ze sobą. Przedmioty wprowadzają sporo
zamieszania, a część z nich zwiększa poziom interakcji,
pozwalając na zabranie kart rywalom. Mamy też sporo możliwości
zdobywania punktów na koniec gry. Swoją drogą szkoda, że w samej
instrukcji zabrakło jakiegoś małego przykładu drogi do
zwycięstwa, jako że przy pierwszych kilku rozgrywkach kompletnie
nie mamy pojęcia na czym się skupiać. Nie mniej dalej świadczy to
tylko o głębi gry.
Warto
też wspomnieć, że gra bardzo dobrze wypada w rozgrywce
dwuosobowej. Wszystko tutaj dobrze ze sobą współgra, a czas
rozgrywki jest naprawdę krótki. Niestety nie miałem okazję grać
w pięć osób ale podejrzewam, że będzie wtedy równie dobrze.
Nawiązując do krótkiego czasu gry, nie można nie zaznaczyć, że
u niektórych tytuł pozostawi pewien niedosyt, jako że nie uda nam
się zrealizować wszystkich planów i raczej nie będą tu miały
miejsca ogromne kombosy znane z "Na chwałę Rzymu".
Niemniej powinno to nas zachęcić do kolejnych gier, zwłaszcza że
pewnie będziemy mieli ochotę wypróbować nowe strategie.
Podsumowując,
uważam że dla miłośników "Na chwałę Rzymu" jest to
pozycja praktycznie obowiązkowa. Każdy miłośnik karcianek, w
których karty wykorzystujemy na kilka sposobów, również powinien
się zainteresować "Mottainai". Dodatkową zachętą
powinien być stosunek złożoności do czasu gry, a także ceny do
jakości. Moim zdaniem, jeśli uda wam się znaleźć gdzieś tę grę
w cenie ok. 10$, a brakuje wam w kolekcji szybkiej gry i macie już
dość prostych fillerów, bierzcie w ciemno!
Plusy:
+
Stylowe, minimalistyczne grafiki
+
Mnogość możliwości
+
Cena/jakość
+ Dobre skalowanie
+ Bardzo krótki czas gry
+ Bardzo krótki czas gry
Minusy:
-
Bardzo krótki czas gry :-P
-
Instrukcja mogłaby być nieco lepiej skonstruowana i zawierać
jakieś przykłady strategii
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza